piątek, 31 sierpnia 2012

środa, 29 sierpnia 2012

Jadą meble, jadą

Nareszcie, dziś wieczorem ostatnia wizyta w szkole rodzenia, a w tym czasie mąż przyjmie transport. Na razie się jeszcze nie cieszę, bo komplikacji było sporo, w efekcie których czekaliśmy kolejny tydzień.

Młody chyba schodzi niżej, znowu biegam do łazienki co pięć minut na kilka kropelek, czuję takie dziwne drapanie w dole brzucha i (uwaga!) nie mam zgagi!!! A jem tak jak zwykle. Z przyjemności ciążowych dodam jeszcze trudności w obcinaniu paznokci u stóp oraz bezsenność wywołaną przekręcaniem się wieloryba z boku na bok. Czasami też zdarzają mi się zachwiania równowagi, na szczęście jeszcze nie zaliczyłam tzw. gleby :) Zaparć - brak, dzięki produktom sezonowym (malinki i pomidorki, pyyyycha!), mdłości - brak, zgagi - brak (nareszcie), opuchnięć - brak.
W ogóle czuję się świetnie (nie licząc wciąż zatkanej raz prawej, raz lewej dziurki nosa), troszkę dokuczają mi mięśnie pleców, ale kto by się takimi rzeczami przejmował, kiedy wszystko inne w normie?

W poniedziałek kolejna wizyta u pani doktor, dowiemy się ile waży nasz Maluszek. Mam wrażenie, że już jest taaaki duży, że ledwo się mieści w moim brzuchu. Chyba mu się tam trochę ciasnawo zrobiło :)

wtorek, 28 sierpnia 2012

Versatile blogger

Trochę to trwało z przyczyny bardzo prostej - nie wiedziałam, co napisać :D
Za nominację dziękuję Mandarynkowej Mamie.

Zgodnie z zasadami powinnam nominować dziesięć innych blogów, tak się jednak składa, że na większości odwiedzanych przeze mnie nagroda ta już się pojawiła :) Nominuję zatem każdego, kto ma na to ochotę :)

No to teraz siedem rzeczy, którymi chciałabym się z Wami podzielić:

1. Zegarek noszę tylko na prawej ręce. Nie jest to związane z żadną ideologią, ani manifestem. Po prostu na lewej ręce od urodzenia mam znamię, zwane "myszką", o które czasem zahaczałam bransoletką czy zegarkiem. Dermatolog radzi toto usunąć, ale jakoś się zżyłam z moją myszką :)

2. Leń ze słomianym zapałem, tak można mnie scharakteryzować.

3. Uwielbiam słuchać radiowej Trójki :)

4. Wstyd się przyznać, ale kiedyś paliłam papierosy :( Teraz walczę z moją mamą o to, by zerwała z nałogiem, nawet zastanawiam się nad kupieniem jej elektronicznego papierosa.

5. Z wykształcenia jestem polonistką ze specjalnością logopedyczną. Tak, mogę uczyć dzieci w szkole, ale gimnastyka buzi i języka bardziej mnie kręci :D Pracuję nad wadami wymowy, jak również z dziećmi z porażeniami, chorobami genetycznymi i wadami rozwojowymi. Czasem jest ciężko, ale uwielbiam swoją pracę :)

6. Nie potrafię kłamać i jestem zdecydowanie zbyt naiwna.

7. Jestem typem wrażliwca, strasznie się wzruszam i nie potrafię ukryć emocji, kiedy coś lub ktoś mnie zdenerwuje.

Dziękuję za uwagę :)

PS Nie zapeszając - chyba przeziębienie odpuszcza! Wiwat miód i cytryna!!!

niedziela, 26 sierpnia 2012

Przekichane

Mąż kończy malować przedpokój, a tymczasem ja...


... zastanawiam się, czy wystarczy mi ciąży na skończenie tego kocyka :D

sobota, 25 sierpnia 2012

Muzycznie

Dziś muzycznie - ulotna melodia, która chodzi za mną od jakiegoś czasu.


A ja wracam do miodu, cytryny i czosnku, bo złapało mnie przeziębienie :(

piątek, 24 sierpnia 2012

Miesiąc

Tak, tyle pozostało do terminu porodu wyznaczonego przez panią doktor. Zaczynam wpadać w panikę. Nie z powodu porodu. Tego nie mogę się doczekać! Boję się jednak, że się nie wyrobimy ze wszystkim. Remont nieskończony, mebli nadal nie ma, wyprawka nieskompletowana, a mąż się tym wcale nie przejmuje.
Myślę, że przez to zawieszenie mam te okropne sny. Koszmary, bardzo krwawe, albo, wręcz przeciwnie, dramatyczne emocjonalnie. Dzisiaj obudziłam się z płaczem, bo ze schodów spadło dziecko siostry i się zabiło. Do tej pory mnie to trzyma, nie mogę sobie znaleźć miejsca, chociaż wiem, że w rzeczywistości wszystko z nim dobrze.
Na dodatek Młody, jakby wyczuł mój nastrój, prawie się nie rusza dzisiaj.

Kiepski ten piątek, kiepski.

czwartek, 23 sierpnia 2012

Zwierzę społeczne

Od jakiegoś czasu odczuwam silną potrzebę kontaktów ze znajomymi, celem nadrobienia zaległości ciążowych i naładowania akumulatorów przed pojawieniem się Młodego. Może zabrzmi to egoistycznie, ale czasem mam ochotę odpocząć od tematów ściśle łóżeczkowych (które się jeszcze na dobre nie zaczęły). A tu, jak na złość, wszyscy chcą wiedzieć wszystko na temat brzucha :) I gadam przez godzinę jedno i to samo, po czym staram się za wszelką cenę zmienić temat, pytam o pracę, o innych znajomych. Najczęściej dowiaduję się wtedy, że kolejna koleżanka jest w ciąży, kolega zostanie tatą, albo któraś już urodziła. I temat znów sam wypływa, tym razem z perspektywy danej osoby :)

Tak już chyba będzie do końca. No dooobra, jakoś się przemęczę ;)

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Muzycznie

Już prawie połowa sierpnia, za oknem jednak jesiennie, deszcz i ziąb. Kubek herbaty malinowo-żurawinowej, ciepły sweterek, a w tle pogwizduje pan Triggerfinger.


Polecam, ta wersja podoba mi się bardziej od oryginału.

piątek, 10 sierpnia 2012

Przerywając ciszę

Lipiec minął, nie wiedzieć kiedy i dlaczego tak szybko. U nas upłynął pod znakiem remontu i ogólnego bałaganu. Bałagan w mieszkaniu pozostał, z powodu braku mebli. Teraz cały nasz dobytek tłoczymy we wnękowej szafie w przedpokoju, a reszta zagraca kuchnię i łazienkę.
Na początku lipca stanęliśmy przed pytaniem: jak położyć panele w kawalerce? I olśniło nas! Oczywiście - pozbywając się starych, brzydkich i kompletnie nieustawnych mebli. Plan został wykonany, podłoga zachęca do spacerów, miejsca w pokoju jakby przybyło, ale... akustyka robi swoje :)
Nie zgodziłam się na wniesienie starych gratów (pojechały do ich właścicielki - teściowej) i zaczęły się rozpaczliwe poszukiwania nowych, praktyczniejszych i, przede wszystkim, podobających się nam obojgu mebli. Nie będę tu opisywać jak skrajnie różny gust okazał się mieć mój szanowny mąż, ani rozwodzić się nad jednolitością dzisiejszych ofert salonów, bo stracę wątek.
W końcu, po wielu kłótniach i morzu przelanych łez (przeze mnie, rzecz jasna) trafiliśmy na nasz ideał. Wspólny ideał :) Meble zostały zamówione, spokój względny nastał w naszym domu. No i od dwóch tygodni tak czekamy sobie i czekamy. A bałagan w mieszkaniu nie maleje :)

Z wieści brzuchowych: Młody rośnie jak na drożdżach, w zeszły piątek ważył 1880g! Dzisiaj myślę, że dobiliśmy do dwóch kilogramów :) Od kilku tygodni w brzuchu zrobiło mu się jakby za ciasno i manifestuje to dość często i wyraźnie, ku uciesze Tatusia i innych zainteresowanych :) W międzyczasie leżałam ponownie w szpitalu, tym razem na powtórzenie badań w kierunku cukrzycy ciążowej. Miałam wykonany profil glikemii (8 ukłuć w ciągu doby!) i następnego dnia powtórzoną krzywą cukrową po 75g (ble). Zdążyłam też zaobserwować, jak przepychanki między lekarzami odbijają się na pacjentach, czego komentować nie będę, bo szkoda zdrowia.

Podczas tego krótkiego pobytu w szpitalu spotkała mnie też niecodzienna przygoda. Leżałam na sali z dziewczyną w 38tc. Około 2 w nocy, pomiędzy jednym kłuciem a drugim obudziło mnie światło i przepraszający głos koleżanki: "przepraszam Kinga, wody  mi odeszły" :D i koleżanka zaczęła rodzić. A ja ją pakowałam na porodówkę :) Rano, po godzinie 7, przyszedł na świat Kubuś :) Gratuluję Basiu!

PS Kompletujemy też wyprawkę, mamy już wózek i fotelik :) Ale cała reszta zakupów nadal przed nami.