tag:blogger.com,1999:blog-57939836155535456622023-11-16T17:35:31.684+01:00może potemkinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.comBlogger56125tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-67460635499081178412013-06-22T14:56:00.001+02:002013-06-22T14:56:17.218+02:00Poprawka<p>Ma już cztery zęby i robi "papa" :)</p>
kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-50017611952350102332013-06-20T00:49:00.003+02:002013-06-20T00:55:17.317+02:00Odkurzamy stare kątyCzy ktoś już tu wspominał, że czas to zakręcone "coś"? Jeśli nie, to podpisuję się pod tymi słowami:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<object class="BLOGGER-youtube-video" classid="clsid:D27CDB6E-AE6D-11cf-96B8-444553540000" codebase="http://download.macromedia.com/pub/shockwave/cabs/flash/swflash.cab#version=6,0,40,0" data-thumbnail-src="http://img.youtube.com/vi/vY_Ry8J_jdw/0.jpg" height="266" width="320"><param name="movie" value="http://youtube.googleapis.com/v/vY_Ry8J_jdw&source=uds" /><param name="bgcolor" value="#FFFFFF" /><param name="allowFullScreen" value="true" /><embed width="320" height="266" src="http://youtube.googleapis.com/v/vY_Ry8J_jdw&source=uds" type="application/x-shockwave-flash" allowfullscreen="true"></embed></object></div>
<br />
Ale do rzeczy. Mam wrażenie, że ktoś wyjął mnie z marca i wrzucił do worka czerwcowego. No bo gdzie się podziały te prawie trzy miesiące, ja się pytam?! Wspominam okres urlopu macierzyńskiego z rozrzewnieniem. Porządek w mieszkaniu, pranie wysuszone na czas, pełne obiady, no i ten czas z Wojtkiem, taki tylko NASZ.<br />
Po Powrocie do pracy jest ciężko, nie ukrywam. Wstawanie po 5 rano, żeby mąż mógł nas zawieźć do babci, a sam pojechać na 7 do pracy. Dojazdy na 12, powroty na 20. Jesteśmy gośćmi w domu. Wojtek ma nas oboje tylko późnym wieczorem i w weekendy.<br />
Na szczęście nadal karmię piersią. Nie będę tu pisać o polityce prorodzinnej stosowanej w mojej pracy, bo musiałabym użyć całkiem sporej liczby niecenzuralnych epitetów. Grunt, że najgorszy okres jakoś przetrzymaliśmy (laktator Avent Isis sprawdza się do dzisiaj, chociaż uszczelka chyba trochę przepuszcza już powietrze), pokarmu w pracy już nie odciągam, dopiero po powrocie do domu podczas wieczornego karmienia, żeby Wojtek miał porcję na następny dzień.<br />
<br />
Dość jęczenia, pora na podsumowania.<br />
<br />
Młody je zupki jarzynowe z mięsiwem (najczęściej jest to cielęcinka) własnej roboty, deserki ze startych (niezbyt drobno) owoców i kaszkę mleczko-ryżowo (tu już nie udało mi się uniknąć MM, niestety, bo nie dałabym rady aż tyle utoczyć własnego). Ostatnio dostał też biszkopcika.<br />
<br />
Tuż przed ukończeniem siódmego miesiąca pojawiły się dwie dolne jedynki, zaczął też wtedy stawać przy szczebelkach. Wojtek przemieszcza się po terenie płaskim na czworakach, w momentach krytycznych przyspieszając tak, że ledwo można za nim nadążyć.<br />
<br />
Z frontu językowego: nadal gaworzy do upadłego, mamama, papapa, bababa, kakaka, gagaga, dziadziadzia, jajaja i wszystkie inne warianty gardłowe, których nie sposób zapisać. Parska jak konik, piszczy, wyje jak syrena. Pokazuje paluszkiem (moja wielka radość!), dzieli się jedzeniem, skacze do rytmu przy muzyce.<br />
<br />
A ostatnio mama nauczyła Synka puszczać bąka :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dxOsyoPAFVYx8qLtQlKoZdFVZR98Wz2wh9i0o3EKhlCS6v6PhM1WSBLuKXA9feeC1TIWMkhMppRPbADxFztNQ' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
A na koniec coś, przy czym najprzyjemniej nam się ostatnio podskakuje :)<br />
<a href="http://www.wrzuta.pl/zestawienie/play/w684-4ffkJbuB7GF/3tbdoDm2Qyj/daft_punk_feat._pharrell_williams_-_get_lucky" target="_blank">Daft Punk - Get Lucky</a>kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-57278903837968016602013-03-22T21:28:00.000+01:002013-03-22T21:28:40.971+01:00Siad (prawie) prostyNo to znów się chwalę, bo tym razem miałam telefon pod ręką:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dwkmYyWIJxaL3hbRBFGNkDsSEg0GyR0j06PFEtC_5sctXxGlL1q2vL8Bqm6-AM69amxlt4i2N13c-d49UPSeQ' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
A z innej beczki: poszlibyśmy sobie na spacer, ale trochę mamy ostatnio przekichane.<br />
A poza tym:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0zZ6M6-rLdh5IdMSSbxzlQNsvGIMWOrB-Oj6IMkbIwoly89U4nrnEW0HBK5HMnhoqQFKtHffxJ4xwSmP_t55QZ3rjD4GzudBJ5vYg90eGmqvsQsQWXVq3iqWp8brtG3evk9UzDkt1Hgyq/s1600/wiosna+keanu.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0zZ6M6-rLdh5IdMSSbxzlQNsvGIMWOrB-Oj6IMkbIwoly89U4nrnEW0HBK5HMnhoqQFKtHffxJ4xwSmP_t55QZ3rjD4GzudBJ5vYg90eGmqvsQsQWXVq3iqWp8brtG3evk9UzDkt1Hgyq/s320/wiosna+keanu.jpg" width="299" /></a></div>
I tym optymistycznym akcentem żegnam Was dzisiaj :)kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-15164983084435925102013-03-20T12:31:00.000+01:002013-03-20T12:32:02.139+01:00PostępyNie zdążyłam się jeszcze nacieszyć i pochwalić damskimi pompkami, jakie od ponad dwóch tygodni wytrwale ćwiczy moje dziecko, a ono już mnie wyprzedziło.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dwc7b8IyjKqIciJ4CtwlLC4r5lVpSxgIPn7LDi1EN0OlUovzTOTBF37gb008EVHwRTGLsFm3F5wM7TYSGX6Fw' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<br />
Dwa dni temu Wojtuś zaczął prostować nóżki w kolanach w pozycji na brzuchu:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTHMIr2TVQgEOoikmyb81LLXyQTU50Z1H7ceoo3XkvxnRPX-FDrdWEFHkfVIO2wqq7so1oDcoLk-cj5zbODix6qBG_gebYhOw8NdAdiJip0yfSGkefHox-uyRukaUDw9q0Av9p2NjgHivm/s1600/_DSC7349i.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTHMIr2TVQgEOoikmyb81LLXyQTU50Z1H7ceoo3XkvxnRPX-FDrdWEFHkfVIO2wqq7so1oDcoLk-cj5zbODix6qBG_gebYhOw8NdAdiJip0yfSGkefHox-uyRukaUDw9q0Av9p2NjgHivm/s320/_DSC7349i.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Wczoraj moje dziecko zaczęło z tej pozycji siadać. Z wrażenia nie zdążyłam tego udokumentować.<br />
<br />
Wojtek stał się też dzieckiem mobilnym - ostatnio spuściłam go z oczu na chwilę i zamiast na macie znalazłam go pod łóżkiem.<br />
Ponadto do słownika doszły nowe głoski: b, m, ł. Młody pięknie gaworzy, wprawiając tym w zachwyt głównie babcie (<i>baba, buba</i>).<br />
Zaczęliśmy też przygodę ze startą marchewką, bo utrzymuje już pion siedząc sam. Kupki stały się dzięki temu bardziej zwarte.<br />
<br />
Ogólnie to coraz fajniejszy z niego facet :)kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-36572704814095089262013-02-27T01:27:00.001+01:002013-02-27T01:50:33.031+01:00Wielki odkrywca Wojciech<p>Rączki w budzi to już standard. Tydzień temu po raz pierwszy złapał się za stopy i bada je od tej pory namiętnie. Dzisiaj mogę już z całą pewnością stawiać mego syna obok Kolumba i Skłodowskiej-Curie. Wojciech pomiędzy tworzeniem gigantycznych fal a wykopywaniem matce mydła z ręki, ten mój pięciomiesięczniak, który przed chwilą był jeszcze noworodkiem, w odmętach piany odkrył, że jest mężczyzną! <br>
Za pierwszym razem myślałam, że to przypadek. Czynność chwytania i miętoszenia została jednak trzykrotnie powtórzona (również przed zaskoczonym ojcem, który postanowił to zjawisko uwiecznić), pojawiła się też podczas dzisiejszej kąpieli. <br>
Matka załkała ze wzruszenia nad oswajającym się z własną męskością synem. I do tej pory zachodzi w głowę, czy nie umniejszyła powagi sytuacji wołając wtenczas "odkrył ptaka!!!".</p>
kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-63841812029643953492013-02-25T00:53:00.000+01:002013-02-25T00:54:05.984+01:00Trzy koszmary i jeden gratisZa dwa tygodnie rozpocznę akcję "mama wraca do pracy".<br />
Laktator kupiony, na pojemniczki do przechowywania pokarmu czekam.<br />
<br />
A tymczasem ja każdego ranka budzę się zlana potem.<br />
<br />
<b>Koszmar nr 1</b><br />
Jestem w pracy. Wszystko niby normalnie. Wychodzę z gabinetu. Idę korytarzem. Spotykam szefową. Jest na mnie zła. Idę dalej. Idę. Idę. Idę. Korytarz nie ma końca i wije się jak labirynt. Nie wiem gdzie jestem. Szefowa nadal jest na mnie zła. Rodzice są wściekli. Pobudka.<br />
<br />
<b>Koszmar nr 2</b><br />
Jestem w pracy. Wojtek jest w przedszkolu (?) bez odciągniętego mleka. Nie mam czasu ani na odciągnięcie pokarmu, ani na wykonanie kontrolnego telefonu. Dostaję łapówkę w postaci wafelków. Kolega z podstawówki przykłada mi nóż do gardła, okupem mają być wafelki (oczywiście, logiczne). Pobudka.<br />
<br />
<b>Koszmar nr 3</b><br />
Włamuję się do pracy. Pobudka.<br />
<br />
<b>Gratis</b><br />
Jestem w szpitalu psychiatrycznym, gdzie obserwuję metodę leczenia autyzmu stworzoną przez jakiegoś słynnego profesora. Metoda polega na traktowaniu pacjenta elektrowstrząsami aż do utraty przytomności. Przez lustro weneckie widzę chłopca z blond czuprynką na krześle elektrycznym, bardzo cierpi. Specjaliści wciąż zwiększają natężenie prądu, a ja durna pytam, czy nie słyszeli o metodzie krakowskiej. Pobudka.<br />
<br />
Czy ja się stresuję powrotem do pracy? Nie, skąd!kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-3783752981455371172013-02-11T16:34:00.001+01:002013-02-11T16:34:52.890+01:00Wiktorkowe dziedzictwoDzisiaj wyjątkowo nie będzie o nas.<br />
<br />
Mam wielką prośbę. Pisałam miesiąc temu o śmierci mojego malutkiego siostrzeńca - <a href="http://www.photoblog.pl/xwiktorek/" target="_blank">Wiktorka</a>.<br />
Wiktor był chory na nieuleczalną chorobę metaboliczną, mukolipidozę (<a href="http://www.photoblog.pl/xwiktorek/86356787" target="_blank">na temat tej choroby siostra pisała na swoim blogu</a>). Przez większą część życia był pod opieką <a href="http://chorobyrzadkie.pl/" target="_blank">Stowarzyszenia Chorych na Mukopolisacharydozę i Choroby Rzadkie</a>. Tak, bardzo długa nazwa. Tak, bardzo trudna do wypowiedzenia. A wiecie, że jest tych chorób coraz więcej? I coraz trudniejsze nazwy powstają. A stowarzyszenie jest bardzo mało rozpowszechnione, niewiele osób (poza rodziną i zainteresowanymi) wie o istnieniu takich chorób. Stąd moja prośba o zagłosowanie na stowarzyszenie w konkursie na reklamę w jednym z Łódzkich portali organizowanym przez Zielone Media.<br />
<br />
<b>Wystarczy polubić <a href="http://www.facebook.com/ZieloneMedia?sk=app_133696533402323&app_data" target="_blank">Zielone Media</a> na Facebooku, w zakładce "Głosowanie" znaleźć kartę Stowarzyszenia Chorych na Mukopolisacharydozę i Choroby Rzadkie i oddać głos. To zajmuje chwilę, a bardzo pomoże dzieciaczkom.</b><br />
<br />
Niestety świadomość ludzi, zwłaszcza lekarzy, na temat tych rzadkich chorób jest bardzo mała. Moja siostra przez pierwsze miesiące nie wiedziała, że Wiktorek jest chory. Nikt z lekarzy specjalistów nie zwrócił uwagi na nieprawidłowości w budowie maluszka, na zerowe przybieranie na wadze, przez co kazano siostrze wprowadzić mleko modyfikowane, a jednym z objawów choroby Wiktorka była wiotkość krtani i drobna budowa ciała (mamusie laktywistki, czy to nie jest straszne?).<br />
Dlatego tak ważne jest, aby jak największa liczba osób dowiedziała się o istnieniu stowarzyszenia i o jego podopiecznych. Proszę o chwilę uwagi i o przekazywanie tej informacji dalej, to nic nie kosztuje, a korzyści z poświęcenia tej chwili mogą być ogromne :)<br />
<br />
Z góry dziękuję za pomoc :)kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-4231155010190921122013-02-01T13:41:00.002+01:002013-02-01T13:41:46.871+01:00Do mam karmiących piersią<div class="uiStreamMessage userContentWrapper" data-ft="{"type":1,"tn":"K"}" style="font-weight: normal;">
<span class="messageBody" data-ft="{"type":3}"><span class="userContent">Co polecacie do odciągania i przechowywania pokarmu? Niedługo
wracam do pracy, a chcę utrzymać laktację. Dodam też, że z lodówką w
pracy są czasem problemy więc jakaś opcja z termosem by się przydała.</span></span></div>
kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-18243395188707560782013-01-31T23:29:00.001+01:002013-01-31T23:31:19.507+01:00Akrobatyka stosowanaWojtek dziś zaczął się przekręcać z plecków na brzuszek :) Zrobił to bez niczyjej pomocy dwa razy z rzędu, a to o czymś świadczy!<br />
Ponadto: ślini się jak lama, pcha wszystko do paszczy i dziamie (w tym smoczek, potrafi go sobie sam wyjąć i włożyć), śmieje się w głos podczas gilgotków, bawi się zabawkami w pozycji na plecach i na brzuchu (pod warunkiem, że ich akurat nie wpycha do buzi), leżąc na brzuchu próbuje się przemieszczać do przodu (pupka w górę + rozpaczliwe ruchy rąk i nóg, prawie jak mój styl pływania), no i gada jak najęty do wszystkiego, niekoniecznie do ludzi.<br />
<br />
Takie małe podsumowanie, bo jutro skończy cztery miesiące :)kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-89808248506865786922013-01-23T16:47:00.004+01:002013-01-23T17:10:57.561+01:00Wojtek na spacerzeDziękuję za wsparcie. Nadal nam smutno, bardzo tęsknimy za Wiktorkiem, ale trzeba jakoś wrócić do normalności. <br />
<br />
Dzisiaj, w ramach powrotu, pokażę naszą "trasę spacerową".<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRClhPQg3LfDbD2CKkSqe5tLBa-SKk6yIaLMJlxcDBLR8wp8QPLzKk4rTb_IebaLOR6qaAKyM4lTdO40hUHcCixowGtK0F6uHWWp8oWuGqxwEhSxvGNjZvT14KBtwpum1mQy5IIZ89fe8N/s1600/_DSC7136i.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRClhPQg3LfDbD2CKkSqe5tLBa-SKk6yIaLMJlxcDBLR8wp8QPLzKk4rTb_IebaLOR6qaAKyM4lTdO40hUHcCixowGtK0F6uHWWp8oWuGqxwEhSxvGNjZvT14KBtwpum1mQy5IIZ89fe8N/s320/_DSC7136i.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Książeczki Wojtuś uwielbia. Lubi, kiedy mu je czytamy. Chętnie dotyka (a czasem nawet zdarzy mu się je przewrócić) stron. Gada z postaciami. Najbardziej podobają mu się, oczywiście, obrazki. Przedstawiamy zatem naszą ulubioną pozycję - na brzuszku :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAk9QHWsS7HDO_b6teOgBmTkR-H185vjmpjdx1IN-nz7tz35RIquiAaNac129yNs-WoR6v4ZBaTXskMgab93IlKyOvGaICPVgTsnX_JkDdG_lj9cRaAb1ejbWRmdhgfvCN_7lnq8uF-etw/s1600/_DSC7130i.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAk9QHWsS7HDO_b6teOgBmTkR-H185vjmpjdx1IN-nz7tz35RIquiAaNac129yNs-WoR6v4ZBaTXskMgab93IlKyOvGaICPVgTsnX_JkDdG_lj9cRaAb1ejbWRmdhgfvCN_7lnq8uF-etw/s400/_DSC7130i.jpg" width="266" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://www.czerwonykonik.pl/s/ksiazka/14" target="_blank">"Spacer"</a>
ma formę tekturowej harmonijki. Bardzo nam odpowiada taki format,
ponieważ książeczkę łatwo ustawić przed maluchem, który jest nią
otoczony i może się rozglądać po okolicy. Wiersz prosty, rytmiczny, rym
męski (dla niewtajemniczonych - akcent pada na ostatnią sylabę), można go wykorzystać jako wyliczankę. Historia opowiada o siedmiu czarnych żukach, które spotykamy w każdej kolejnej strofce. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>"Przeszły żuki drogi szmat, wspięły się na duuuży kwiat.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Z kwiatu, jakby nigdy nic, piąty żuk wyskoczył - hyc!" </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przy okazji poznajemy kilka faktów o tych ciekawych owadach: <i>"Oto żuk. Ma sześć nóg i jest czarny tak jak kruk."</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wiersz szybko wpada w ucho, ja znam już prawie na pamięć ;) Przygody naszych żuków kończą się niespodziewaną zmianą ubarwienie tychże, ale więcej nie zdradzę :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zaskakuje też szata graficzna książeczki. Nie mamy podziału na strony, bo wszystkie tworzą jedną całość - panoramę spacerowej trasy. A wycieczka jest dłuuuga i prowadzi przez: miasteczko z fontanną na rynku; las, w którym spotkamy sarenkę, zająca, a nawet pana gajowego ze strzelbą (!); boisko i dzieci grające w piłkę; wiejski pejzaż pól z krówkami, świnkami i ciągnikiem; rzeczkę i spływ kajakowy i wreszcie plac zabaw. Dużo szczegółów, które maluch studiuje za każdym razem z takim samym zainteresowaniem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Polecamy!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvMXk1etuqbR8hC1ucGac2LM-v8lKksMKMxkeCjTd-EoOtgHQzD67RgCwtX9325VhnpPFN6lREuj-qAEWyqc0xe2wCMGenKotrasq_J_x-92ye3o-BNQENfFf76G22IZRC8BtceZoDkmru/s1600/_DSC7134i.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvMXk1etuqbR8hC1ucGac2LM-v8lKksMKMxkeCjTd-EoOtgHQzD67RgCwtX9325VhnpPFN6lREuj-qAEWyqc0xe2wCMGenKotrasq_J_x-92ye3o-BNQENfFf76G22IZRC8BtceZoDkmru/s320/_DSC7134i.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>"Spacer</b>"<br />
Autor: Łukasz Łęcki
<br />
Ilustrator: Marta Liszka <b> </b></div>
<div style="text-align: center;">
Wydawnictwo Czerwony Konik <b><br /></b></div>
<br />kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-1097485342644277472013-01-17T00:42:00.001+01:002013-01-17T00:42:52.703+01:00Zatrzymać czasŚwiat nie stanął w miejscu. Śmieciarka hałasuje pod oknem. Sąsiadka podsłuchuje pod drzwiami idąc co rano po chleb. Mąż wyjeżdża przed świtem do pracy. Ja opiekuję się Wojtusiem.<br />
A przecież na chwilę wszystko się zatrzymało. Nie wiedziałam, jak będziemy dalej żyć po tej wiadomości.<br />
Nadal tego nie rozumiem: jak to możliwe, że ludzie zachowują się tak, jak zawsze, kiedy w nas jest tyle cierpienia. I wciąż uważam niespawiedliwym to, że ja mogę tulić synka, a moja siostra swojego odwiedza na cmentarzu.<br />
Tym bardziej doceniam chwile spędzane z Wojtusiem. <br />
<br />
<a href="http://www.photoblog.pl/xwiktorek/">Wiktorku, czuwaj nad Mamusią i Tatusiem.</a><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Wiktorek ur. 6.06.2010r. - zm. 6.01.2013r.</div>
kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-33130247703393887422012-12-12T14:28:00.000+01:002012-12-12T14:28:07.478+01:00BAN książeczkowy!<div style="text-align: center;">
Mama zdecydowanie upadła w dzieciństwie na głowę: </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisf62bfJXTFdNyITxNsD7QZJ_QOBxhPF3rU5oufzLz2k7OZygBbxT1nbsvj0Ri_vKeb1frU-0KfXOZ-762DWacrSziyFUcCiC6RJ3-_9NC1KoW7Ic7lXVnctEnRW_aoR-WLdLkfMPgH6_d/s1600/_DSC6973t.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisf62bfJXTFdNyITxNsD7QZJ_QOBxhPF3rU5oufzLz2k7OZygBbxT1nbsvj0Ri_vKeb1frU-0KfXOZ-762DWacrSziyFUcCiC6RJ3-_9NC1KoW7Ic7lXVnctEnRW_aoR-WLdLkfMPgH6_d/s320/_DSC6973t.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
Ogłaszam zatem ban na książeczki do końca... roku :D</div>
<br />
<br />
<br />kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-64428698959452416282012-12-08T02:18:00.001+01:002012-12-08T02:18:44.297+01:00KarmięPiersiami nawet. Dwumiesięczna przygoda, która zaczęła się w szpitalu, trwa do dzisiaj i mam zamiar jej nie przerywać jak najdłużej.<br />
Ale od początku.<br />
Leżąc plackiem na sali pooperacyjnej płakałam sobie z tych emocji i czekałam na Wojtusia. Doczekałam się wreszcie - pani Janinka przyniosła mi zawiniątko i przystawiła. Zabolało, potem jeszcze mocniej, a później trochę mniej i się przyzwyczaiłam. Nie wiedziałam jak mam Młodego trzymać, bo podnosić się nie mogłam, ale jakoś go przerzucałam nad sobą z jednej piersi na drugą. Trochę płakał jak nie mógł złapać, przychodziła pielęgniarka zabrać go na oddział noworodków, żebym mogła się wyspać, ale ja twarda - nie i nie! W końcu nad ranem pani Janinka (kochana kobieta) nastraszyła mnie, że nie dam rady wstać ze zmęczenia i poszła z Wojtkiem, a ja w tym czasie miałam odespać i nabrać sił. Tak, jasne. Przepłakałam za nim jakąś godzinę, podczas gdy na porodówce właśnie krzyczała nowa mamusia (jak się potem okazało - koleżanka ze szkoły rodzenia), co mnie dodatkowo zdołowało, bo "ona może, a ja nie mogłam" :D A potem jakoś się zrobiło jasno i przyszedł nowy dzień.<br />
Wojtusia przynoszono mi jeszcze dwa razy. Około godziny 10:00 w trakcie obchodu pani doktor powiedziała, że ze względu na moją cukrzycę ciążową (???) zrobili Wojtusiowi badania i okazało się, że ma za niski cukier. Więc go dosłodzą pompą glukozową. I znowu mi go zabrali. Myślałam, że to będzie jednorazowa kroplówka. I czekałam. Jak ta głupia. W końcu przyszła pielęgniarka i okazało się, że Młody sobie poleży pod tą pompą tak ze 24 godziny! I ja oczywiście w płacz. Jednocześnie dała mi kubeczek, żebym odciągnęła ręcznie pokarm. Pokazała co i jak, dała mi pół godziny i poszła. No to ja wyciskam, wyciskam, zbieram mozolnie te kropelki. Upociłam się z trudu. Ledwo dno kieliszka zakryłam i leżę smutna, że tak mało odciągnęłam. Przyszła pani Janinka i powiedziała z uśmiechem "O! jak dużo!" :D<br />
Około godziny 17:00 położna pomogła mi wstać, trochę było mi słabo, ale kozak jestem w końcu, zacisnęłam zęby, poszłam pod prysznic i od razu na noworodki. A tam, w wysokim wózku, z wenflonem w rączce leżał mój synek. Spał sobie, akurat był nakarmiony (mała, zimna buteleczka MM leżała w wózku). Oczywiście się popłakałam, a jakże! Poprosiłam pielęgniarki, żeby go nie dokarmiały, tylko mnie wołały (leżałam dwie sale dalej, bo tak były ładnie dwa oddziały połączone, że dzielił mnie od Wojtka tylko pokój lekarzy i znienawidzona "poczekajka"). Postałam nad nim chwilkę, zakręciło mi się w głowie i kazały mi wracać do łóżka. Chodzenie na tym etapie zajmowało mi trochę czasu i zanim doszłam do łóżka, to Wojtek zdążył się obudzić i zaczął płakać. Więc wróciłam, nakarmiłam, utuliłam. I tak do niego chodziłam, ale wcale nie dobę. Bynajmniej! Wojtuś był dosładzany przez dób 3 (słownie: trzy i trochę). A ja na tym foteliku trzy noce i trzy dni nad nim prześlęczałam, aż mi nogi spuchły i mnie znowu okrzyczały pielęgniarki :D<br />
Na trzeci dzień zaczął się nawał. Piersi twarde jak skały (do tej pory nie wiedziały, co to rozstępy) i płaściusieńkie - Wojtuś nie miał jak chwycić brodawki. W ruch poszły kapturki silikonowe, z którymi bujaliśmy się ponad miesiąc. <br />
Mniej więcej po miesiącu pojawił się ból pod lewą pachą (próbowałam wtedy odstawić kapturki). Doszła gorączka prawie 40 stopni. Diagnoza - zapalenie piersi. I wylądowałam w łóżku z antybiotykiem, przerażona, że zaniknie mi pokarm. Okłady z liści kapusty, częste przystawianie Wojtka i antybiotyk pomogły. Ale od tej pory chucham na zimne. I piję herbatkę na laktację.<br />
Kolejna próba, zaraz po zapaleniu - Wojtek wyhodował coca-colę w siuśkach, jazda do szpitala! Kolejne dziesięć dni poza domem. Pierwszej nocy piersi mi sflaczały i skapitulowałam, dałam Wojtkowi herbatkę koperkową. Potem stres minął i było lepiej. W efekcie szpital wyszedł nam na dobre, bo z lenistwa (za daleko miałam do czajnika z wrzątkiem) skończyliśmy z kapturkami.<br />
<br />
Minęły już dwa miesiące i mogę wreszcie powiedzieć, że karmienie piersią jest fajne :)<br />
<br />
Długo mi jakoś wyszło. To na pocieszenie będzie zdjęcie z początków :)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfMpyM1W1BNR0ZNZEf4gVP2gIH1i0sCBoIWCgcMyN8gJAlXvAVPzGyOEtCDe0yipxq1RW6xwE3YlARrkoe2tPVrwcLMwUlGjIpO3ow9-FtnI9PTkbJ0_pAgNAbiHDwAEoo0ezoxnGroG7L/s1600/Kopia+DSC06647.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfMpyM1W1BNR0ZNZEf4gVP2gIH1i0sCBoIWCgcMyN8gJAlXvAVPzGyOEtCDe0yipxq1RW6xwE3YlARrkoe2tPVrwcLMwUlGjIpO3ow9-FtnI9PTkbJ0_pAgNAbiHDwAEoo0ezoxnGroG7L/s320/Kopia+DSC06647.JPG" width="213" /></a></div>
Pozdrawiam mlecznie :)kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-77034344950085063492012-12-06T00:57:00.000+01:002012-12-06T00:57:08.695+01:00ŻyjemyNa szybko i trochę chaotycznie, bo nadal ogarniam mamusiowanie :)<br />
<br />
23.09.2012r. czyli dzień przed planowym terminem porodu, udałam się z mężem do szpitala. Przez tydzień wymaszerowałam i wyspacerowałam się za wszystkie czasy, bez skutku. Leżałam na "poczekajce" - sali nr 12. Trzy razy na nią wracałam z sali porodowej (żel wpuszczony do szyjki, który miał ją zmiękczyć i pomóc w rozwieraniu i dwie próby z pompą oksytocynową). Przez ten tydzień skład "poczekajki" zmieniał się codziennie. Nie muszę chyba mówić, że z każdym dniem moja chandra rosła i rosła. Po tygodniu nadal miałam rozwarcie na palec i pani doktor zdecydowała: jutro wóz albo przewóz (czytaj: albo urodzę naturalnie po kolejnej pompie, albo mnie pokroją).<br />
<br />
Piszę to wszystko na spokojnie, minęły już dwa miesiące, ale nadal pamiętam ten ból i strach. Nie bałam się porodu, nastawiałam się na naturalne rodzenie, bardzo tego z mężem chcieliśmy, zakładaliśmy, że wszystko pójdzie dobrze, nawet nie myślałam o operacji. 1.10.2012r. zapamiętam jako najgorszy i najlepszy zarazem dzień mojego życia. Dwie pompy z oksytocyną od godziny 10:00 zrobiły swoje - poważne i regularne skurcze pojawiły się około godziny 15:00. Mąż był już wtedy ze mną, pomagał mi siadać na piłkę, wstawać na siusiu, wchodzić na łóżko. Z czasem skurcze stały się coraz boleśniejsze, zamraczało mnie, niewiele pamiętam. Podczas jednego ze skurczy położna zrobiła mi masaż szyjki (masakra), podczas jeszcze jednego przebiła mi pęcherz płodowy (masakra2, bo ponoć był strasznie twardy i gruby). Badania położnej i pani doktor nie przynosiły dobrych wieści - szyjka nie chciała współpracować, rozwarła się tylko na dwa palce. O godzinie 19:00 przyszła nowa zmiana położnych (skurcze miałam już co około minutę) i pani doktor zapytała mnie czy wyrażam zgodę na cesarskie cięcie. Zaczęłam płakać, bo przecież nie tak to miało wyglądać, ale i pani doktor, i mąż uspokoili mnie, że to dla dobra dziecka. Więc się zgodziłam i wszystko potoczyło się bardzo szybko. Ten fragment przygotowań wolałabym wymazać z pamięci (nowa położna była delikatnie mówiąc niemiła) i nie będę go opisywać. Przez całą operację anestezjolog do mnie mówił, uspokajał mnie, kiedy zaczynałam panikować, rozmawialiśmy o mojej pracy, doradzałam mu, jak ma ćwiczyć z córeczką, żeby nie miała problemów z mówieniem głoski "sz" :) Ale to wszystko już po tym najważniejszym momencie, kiedy pani doktor pokazała mi go i dała do pocałowania jego główkę :)<br />
<br />
Wojtuś urodził się 1.10.2012r. o godzinie 19:30 przez cesarskie cięcie.Ważył 3100g, mierzył 52cm i otrzymał 10 punktów w skali Apgar.<br />
<br />
I kocham go nad życie!kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-79684546321508846122012-09-20T22:40:00.000+02:002012-09-20T22:40:05.010+02:00ChandraJak w tytule. Nie wiem, co się dzieje, nie chcę tego, ale cały dzień warczę na każdego, kto mi się nawinie i płaczę z byle powodu. Może to pogoda, jesienna, paskudna plucha. Może tak odreagowuję brak snu, może, może...<br />
Jednego jestem pewna - bardzo chciałabym już urodzić.kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-89235655399332726222012-09-17T23:54:00.003+02:002012-09-17T23:55:34.354+02:00Siedem dniTyle pozostało do wyznaczonej daty porodu. Zaczynam odczuwać lekkie podekscytowanie. Przez ponad tydzień prałam, suszyłam i prasowałam ubranka (na raty). Meble skręcone i ustawione, okna pomyte, firanki poprane (rękami męża, mój wkład, niewielki, ale był). Kocyk na wykończeniu. Od dwóch tygodni siedzę na walizkach u babci, mąż boi się mnie zostawiać samą w domu :)<br />
Te ostatnie tygodnie płyną naprawdę szybko, nie wiem, gdzie podziała się połowa września.<br />
Podczas wizyty (3.09) pani doktor oszacowała wagę Młodego na 3kg :) Jest zatem co dźwigać. Mały często rozpycha się kolankami i brzuch zmienia się wtedy w asymetryczną masę. Do bólu w podbrzuszu już się przyzwyczaiłam. Skurcze też nie są mi już straszne.<br />
Nie mogę się już doczekać porodu, to bardzo dziwne uczucie, bo spodziewam się go w każdej chwili :)<br />
Piszę chaotycznie, bo jestem bardzo zmęczona, kiepsko u mnie ostatnio ze snem.<br />
<br />
Bilans wagowy: +10kg wow!kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-58528965928556632552012-08-31T22:17:00.002+02:002012-08-31T22:18:04.750+02:00Co mi pan tu...- Auć! Co mi pan tu wypchnął?<br />
- Kopytko?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/zJUlVjB6yqE?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
A więc ćwiczeń rozciągających ciąg dalszy ;)kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-91534620821168622662012-08-29T10:06:00.000+02:002012-08-29T10:06:32.925+02:00Jadą meble, jadąNareszcie, dziś wieczorem ostatnia wizyta w szkole rodzenia, a w tym czasie mąż przyjmie transport. Na razie się jeszcze nie cieszę, bo komplikacji było sporo, w efekcie których czekaliśmy kolejny tydzień.<br />
<br />
Młody chyba schodzi niżej, znowu biegam do łazienki co pięć minut na kilka kropelek, czuję takie dziwne drapanie w dole brzucha i (uwaga!) nie mam zgagi!!! A jem tak jak zwykle. Z przyjemności ciążowych dodam jeszcze trudności w obcinaniu paznokci u stóp oraz bezsenność wywołaną przekręcaniem się wieloryba z boku na bok. Czasami też zdarzają mi się zachwiania równowagi, na szczęście jeszcze nie zaliczyłam tzw. gleby :) Zaparć - brak, dzięki produktom sezonowym (malinki i pomidorki, pyyyycha!), mdłości - brak, zgagi - brak (nareszcie), opuchnięć - brak.<br />
W ogóle czuję się świetnie (nie licząc wciąż zatkanej raz prawej, raz lewej dziurki nosa), troszkę dokuczają mi mięśnie pleców, ale kto by się takimi rzeczami przejmował, kiedy wszystko inne w normie?<br />
<br />
W poniedziałek kolejna wizyta u pani doktor, dowiemy się ile waży nasz Maluszek. Mam wrażenie, że już jest taaaki duży, że ledwo się mieści w moim brzuchu. Chyba mu się tam trochę ciasnawo zrobiło :)kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-12690540599287898552012-08-28T12:19:00.001+02:002012-09-03T10:35:47.941+02:00Versatile bloggerTrochę to trwało z przyczyny bardzo prostej - nie wiedziałam, co napisać :D<br />
Za nominację dziękuję <a href="http://mandarynkowa-mama.blogspot.com/2012/08/versatile-blogger.html">Mandarynkowej Mamie</a>.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW69rRPxeDnJAsxnMZ5E7hawtqTTco20r0BrSjympxjV6FrEMzEUZoJ-7pBQyNoqm7dNCNfes96MlZ7tqCMgX3abmQCkOm-rifNg15PLuW41l15Sb7LZSbV25HjQD7xM-wdPiPbdpdQc8l/s1600/versatile-blogger.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW69rRPxeDnJAsxnMZ5E7hawtqTTco20r0BrSjympxjV6FrEMzEUZoJ-7pBQyNoqm7dNCNfes96MlZ7tqCMgX3abmQCkOm-rifNg15PLuW41l15Sb7LZSbV25HjQD7xM-wdPiPbdpdQc8l/s1600/versatile-blogger.jpg" /></a></div>
<br />
Zgodnie z zasadami powinnam nominować dziesięć innych blogów, tak się jednak składa, że na większości odwiedzanych przeze mnie nagroda ta już się pojawiła :) Nominuję zatem każdego, kto ma na to ochotę :)<br />
<br />
No to teraz siedem rzeczy, którymi chciałabym się z Wami podzielić:<br />
<br />
1. Zegarek noszę tylko na prawej ręce. Nie jest to związane z żadną ideologią, ani manifestem. Po prostu na lewej ręce od urodzenia mam znamię, zwane "myszką", o które czasem zahaczałam bransoletką czy zegarkiem. Dermatolog radzi toto usunąć, ale jakoś się zżyłam z moją myszką :)<br />
<br />
2. Leń ze słomianym zapałem, tak można mnie scharakteryzować.<br />
<br />
3. Uwielbiam słuchać radiowej Trójki :)<br />
<br />
4. Wstyd się przyznać, ale kiedyś paliłam papierosy :( Teraz walczę z moją mamą o to, by zerwała z nałogiem, nawet zastanawiam się nad kupieniem jej elektronicznego papierosa.<br />
<br />
5. Z wykształcenia jestem polonistką ze specjalnością logopedyczną. Tak, mogę uczyć dzieci w szkole, ale gimnastyka buzi i języka bardziej mnie kręci :D Pracuję nad wadami wymowy, jak również z dziećmi z porażeniami, chorobami genetycznymi i wadami rozwojowymi. Czasem jest ciężko, ale uwielbiam swoją pracę :)<br />
<br />
6. Nie potrafię kłamać i jestem zdecydowanie zbyt naiwna.<br />
<br />
7. Jestem typem wrażliwca, strasznie się wzruszam i nie potrafię ukryć emocji, kiedy coś lub ktoś mnie zdenerwuje.<br />
<br />
Dziękuję za uwagę :)<br />
<br />
PS Nie zapeszając - chyba przeziębienie odpuszcza! Wiwat miód i cytryna!!!kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-28376169125487431012012-08-26T20:01:00.002+02:002012-08-26T20:02:06.850+02:00PrzekichaneMąż kończy malować przedpokój, a tymczasem ja...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJEcEDuLIsgKBLIQneP-11hqheJjRtNopw1OrQ87FhTJUTFLlR2mVLVdWK6aFAy0DffSOVX_KiVKaFlKLNzlOWL_StV7BNYCNfQkHU38aZK1GU8BLNZJHW1ClquZl_PRn9CAGCVtJO2tqm/s1600/DSC06491.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJEcEDuLIsgKBLIQneP-11hqheJjRtNopw1OrQ87FhTJUTFLlR2mVLVdWK6aFAy0DffSOVX_KiVKaFlKLNzlOWL_StV7BNYCNfQkHU38aZK1GU8BLNZJHW1ClquZl_PRn9CAGCVtJO2tqm/s320/DSC06491.JPG" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvHbrgpmCUMTxOr-joootw3EdLwLXFIFvlEvzvAk5eaXbyJc2oVYo0O2RG8LCifb3K7fmwlGTfdfd8ftSdQHISLOU5q5UD1wESWiUh6APFmzU0PpVPVh16yebT385JaupRQPBct3B3LaBz/s1600/DSC06489.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvHbrgpmCUMTxOr-joootw3EdLwLXFIFvlEvzvAk5eaXbyJc2oVYo0O2RG8LCifb3K7fmwlGTfdfd8ftSdQHISLOU5q5UD1wESWiUh6APFmzU0PpVPVh16yebT385JaupRQPBct3B3LaBz/s320/DSC06489.JPG" width="320" /></a></div>
<br />
... zastanawiam się, czy wystarczy mi ciąży na skończenie tego kocyka :D<br />
<br />kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-35012512720637922112012-08-25T23:31:00.001+02:002012-08-25T23:42:27.539+02:00MuzycznieDziś muzycznie - ulotna melodia, która chodzi za mną od jakiegoś czasu.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/kNdz6PPQy4Y?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
A ja wracam do miodu, cytryny i czosnku, bo złapało mnie przeziębienie :(kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-75306733486335810502012-08-24T10:33:00.003+02:002012-08-25T23:43:20.828+02:00MiesiącTak, tyle pozostało do terminu porodu wyznaczonego przez panią doktor. Zaczynam wpadać w panikę. Nie z powodu porodu. Tego nie mogę się doczekać! Boję się jednak, że się nie wyrobimy ze wszystkim. Remont nieskończony, mebli nadal nie ma, wyprawka nieskompletowana, a mąż się tym wcale nie przejmuje.<br />
Myślę, że przez to zawieszenie mam te okropne sny. Koszmary, bardzo krwawe, albo, wręcz przeciwnie, dramatyczne emocjonalnie. Dzisiaj obudziłam się z płaczem, bo ze schodów spadło dziecko siostry i się zabiło. Do tej pory mnie to trzyma, nie mogę sobie znaleźć miejsca, chociaż wiem, że w rzeczywistości wszystko z nim dobrze.<br />
Na dodatek Młody, jakby wyczuł mój nastrój, prawie się nie rusza dzisiaj.<br />
<br />
Kiepski ten piątek, kiepski.kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-39661854470018925082012-08-23T11:22:00.000+02:002012-08-25T23:56:58.043+02:00Zwierzę społeczneOd jakiegoś czasu odczuwam silną potrzebę kontaktów ze znajomymi, celem nadrobienia zaległości ciążowych i naładowania akumulatorów przed pojawieniem się Młodego. Może zabrzmi to egoistycznie, ale czasem mam ochotę odpocząć od tematów ściśle łóżeczkowych (które się jeszcze na dobre nie zaczęły). A tu, jak na złość, wszyscy chcą wiedzieć wszystko na temat brzucha :) I gadam przez godzinę jedno i to samo, po czym staram się za wszelką cenę zmienić temat, pytam o pracę, o innych znajomych. Najczęściej dowiaduję się wtedy, że kolejna koleżanka jest w ciąży, kolega zostanie tatą, albo któraś już urodziła. I temat znów sam wypływa, tym razem z perspektywy danej osoby :)<br />
<br />
Tak już chyba będzie do końca. No dooobra, jakoś się przemęczę ;)kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-36866004865649814462012-08-13T23:02:00.000+02:002012-08-25T23:42:47.878+02:00MuzycznieJuż prawie połowa sierpnia, za oknem jednak jesiennie, deszcz i ziąb. Kubek herbaty malinowo-żurawinowej, ciepły sweterek, a w tle pogwizduje pan Triggerfinger.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/hgHtIPv4L4s?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
Polecam, ta wersja podoba mi się bardziej od oryginału.kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5793983615553545662.post-83561587935195022022012-08-10T12:50:00.000+02:002012-08-25T23:49:32.407+02:00Przerywając ciszęLipiec minął, nie wiedzieć kiedy i dlaczego tak szybko. U nas upłynął pod znakiem remontu i ogólnego bałaganu. Bałagan w mieszkaniu pozostał, z powodu braku mebli. Teraz cały nasz dobytek tłoczymy we wnękowej szafie w przedpokoju, a reszta zagraca kuchnię i łazienkę.<br />
Na początku lipca stanęliśmy przed pytaniem: jak położyć panele w kawalerce? I olśniło nas! Oczywiście - pozbywając się starych, brzydkich i kompletnie nieustawnych mebli. Plan został wykonany, podłoga zachęca do spacerów, miejsca w pokoju jakby przybyło, ale... akustyka robi swoje :)<br />
Nie zgodziłam się na wniesienie starych gratów (pojechały do ich właścicielki - teściowej) i zaczęły się rozpaczliwe poszukiwania nowych, praktyczniejszych i, przede wszystkim, podobających się nam obojgu mebli. Nie będę tu opisywać jak skrajnie różny gust okazał się mieć mój szanowny mąż, ani rozwodzić się nad jednolitością dzisiejszych ofert salonów, bo stracę wątek.<br />
W końcu, po wielu kłótniach i morzu przelanych łez (przeze mnie, rzecz jasna) trafiliśmy na nasz ideał. Wspólny ideał :) Meble zostały zamówione, spokój względny nastał w naszym domu. No i od dwóch tygodni tak czekamy sobie i czekamy. A bałagan w mieszkaniu nie maleje :)<br />
<br />
Z wieści brzuchowych: Młody rośnie jak na drożdżach, w zeszły piątek ważył 1880g! Dzisiaj myślę, że dobiliśmy do dwóch kilogramów :) Od kilku tygodni w brzuchu zrobiło mu się jakby za ciasno i manifestuje to dość często i wyraźnie, ku uciesze Tatusia i innych zainteresowanych :) W międzyczasie leżałam ponownie w szpitalu, tym razem na powtórzenie badań w kierunku cukrzycy ciążowej. Miałam wykonany profil glikemii (8 ukłuć w ciągu doby!) i następnego dnia powtórzoną krzywą cukrową po 75g (ble). Zdążyłam też zaobserwować, jak przepychanki między lekarzami odbijają się na pacjentach, czego komentować nie będę, bo szkoda zdrowia.<br />
<br />
Podczas tego krótkiego pobytu w szpitalu spotkała mnie też niecodzienna przygoda. Leżałam na sali z dziewczyną w 38tc. Około 2 w nocy, pomiędzy jednym kłuciem a drugim obudziło mnie światło i przepraszający głos koleżanki: "przepraszam Kinga, wody mi odeszły" :D i koleżanka zaczęła rodzić. A ja ją pakowałam na porodówkę :) Rano, po godzinie 7, przyszedł na świat Kubuś :) Gratuluję Basiu!<br />
<br />
PS Kompletujemy też wyprawkę, mamy już wózek i fotelik :) Ale cała reszta zakupów nadal przed nami.kinkohttp://www.blogger.com/profile/15182091877059064460noreply@blogger.com6