Trzy miesiące kuracji dawno minęły. Pieniążki wydane na szczepionkę i inne wspomagacze oraz na wizyty u laryngologa mogłam spokojnie przeznaczyć na coś konkretniejszego i bardziej trwałego. Dlaczego?
Migdałki ponoć zalepione. A infekcje jak były, tak są. Właśnie jestem w trakcie kolejnej.
W międzyczasie znalazłam pracę, starania zatem znów zeszły na dalszy plan.
Niech mi więc ktoś wytłumaczy to opóźnienie? Czyżby natura sama zadziałała i postanowiła zrobić mi figla, żeby wszyscy dookoła mogli się ze mną droczyć: "A nie mówiłam? Nic na siłę!"
Jeśli tak jest, to droga Naturo, mogłaś utrzeć mi nosa trochę skuteczniej i zabrać te cholerne zarazki.
A już myślałam, że nam znikłaś :)
OdpowiedzUsuńMój nowy blog to walka-o-dziecko.blogspot.com walkaodziecko@onet.pl napisz a wyślę zaproszenie :*
OdpowiedzUsuńMoi rodzice starali sie o mnie 9 lat !
OdpowiedzUsuńcierpienie, płacz, nie przespane noce ! leczenie, lekarz za lekarzem ,Prośby,Błagania,Zapytania wreszcie Groźby...
wymodlili mnie :) i mam już teraz prawie 21 lat :)
Z całego serca życzę Ci bobaska ! uda się !!!
Kinko co nowego?
OdpowiedzUsuń