Powalona niewyleczoną infekcją udałam się na wizytę kontrolną do naszej pani doktor. Z błogosławieństwem szefowej kolejny miesiąc spędzę na zwolnieniu.
Maleństwo rośnie, ma obie rączki i nóżki, kręgosłup cały, serduszko bije, mierzy ok. 10cm. Mąż twierdzi, że do niego pomachało :)
Pani doktor ustawiła mnie do pionu w kwestii antybiotyków i jeśli pojawi się taka konieczność, to już nie będę się bała ich zażywać. Nieleczona infekcja jest dla dziecka dużo groźniejsza od penicyliny, którą przetestowały już trzy pokolenia i powikłań nie odnotowano (słowa pani doktor).
No to się będę słuchać.
Słuchaj się, słuchaj!! Ja też musiałam parę razy jakieś tam leki brać i za każdym razem lekarz mówił, że leki są o wiele bezpieczniejsze niż ciągnące się w nieskończoność infekcje, zapalenia, grzybice i inne takie...
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Tylko chyba zakwitnę na tym zwolnieniu :(
UsuńPoczytasz książki, pooglądasz sobie filmy i może częściej będziesz na blogu się pojawiała :D
UsuńZdrówka!!!
OdpowiedzUsuńto już 17 tydzień! widzisz jak ten czas zasuwa szybko? nim się obejrzysz, a będzie kolejne 17 do przodu :D Ja też siedzę teraz na zwolnieniu z antybiotykiem, bo doktorek uświadomił mnie że mniejsze zło w leczeniu antybiotykiem, niż męczeniu siebie i Dzieciątka. Zatem - życzę zdrówka!
OdpowiedzUsuńZdrówka! :)
OdpowiedzUsuń