piątek, 18 listopada 2011

Pomieszanie z poplątaniem

Trzy miesiące kuracji dawno minęły. Pieniążki wydane na szczepionkę i inne wspomagacze oraz na wizyty u laryngologa mogłam spokojnie przeznaczyć na coś konkretniejszego i bardziej trwałego. Dlaczego?
Migdałki ponoć zalepione. A infekcje jak były, tak są. Właśnie jestem w trakcie kolejnej.
W międzyczasie znalazłam pracę, starania zatem znów zeszły na dalszy plan.

Niech mi więc ktoś wytłumaczy to opóźnienie? Czyżby natura sama zadziałała i postanowiła zrobić mi figla, żeby wszyscy dookoła mogli się ze mną droczyć: "A nie mówiłam? Nic na siłę!"

Jeśli tak jest, to droga Naturo, mogłaś utrzeć mi nosa trochę skuteczniej i zabrać te cholerne zarazki.

4 komentarze:

  1. A już myślałam, że nam znikłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój nowy blog to walka-o-dziecko.blogspot.com walkaodziecko@onet.pl napisz a wyślę zaproszenie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Moi rodzice starali sie o mnie 9 lat !

    cierpienie, płacz, nie przespane noce ! leczenie, lekarz za lekarzem ,Prośby,Błagania,Zapytania wreszcie Groźby...

    wymodlili mnie :) i mam już teraz prawie 21 lat :)

    Z całego serca życzę Ci bobaska ! uda się !!!

    OdpowiedzUsuń