piątek, 18 listopada 2011

Pomieszanie z poplątaniem

Trzy miesiące kuracji dawno minęły. Pieniążki wydane na szczepionkę i inne wspomagacze oraz na wizyty u laryngologa mogłam spokojnie przeznaczyć na coś konkretniejszego i bardziej trwałego. Dlaczego?
Migdałki ponoć zalepione. A infekcje jak były, tak są. Właśnie jestem w trakcie kolejnej.
W międzyczasie znalazłam pracę, starania zatem znów zeszły na dalszy plan.

Niech mi więc ktoś wytłumaczy to opóźnienie? Czyżby natura sama zadziałała i postanowiła zrobić mi figla, żeby wszyscy dookoła mogli się ze mną droczyć: "A nie mówiłam? Nic na siłę!"

Jeśli tak jest, to droga Naturo, mogłaś utrzeć mi nosa trochę skuteczniej i zabrać te cholerne zarazki.

wtorek, 5 lipca 2011

A ja?

Przechodzę kryzys. Wiedziałam, że tak będzie, kiedy decydowałam się na leczenie. Ale to trwa tak długo. 

Na domiar złego w moim świecie pojawiło się ostatnio nowe dzieciątko...

Nie. STOP! Źle mówię. To nie jest nic złego. To jest cudowne, radosne, piękne i dobre.
To tylko ja w swej radości odczuwam zazdrość, która jest zła. I nic na to nie poradzę.

Wszędzie widzę mamy. 
Mamy z wózkami. 
Mamy z brzuchami. 
Mam wciąż przybywa w moim otoczeniu.

A co ze mną? 
Ja też chcę być mamą...

środa, 29 czerwca 2011

Dobić

I znowu infekcja. Początek tradycyjnie - ostry ból gardła przez dwa dni. Potem zatkany nos z rana, na wieczór ból głowy. A następny dzień, to już całkowita kapitulacja: zielonkawożółty katar, opuchnięta twarz, ból głowy nad zębami oraz ropiejące oczy. Kolejna wizyta u lekarza, tym razem po skierowanie do laryngologa.
A pani laryngolog zagląda w gardło i mówi - dziurawe migdałki, trzeba odbudować odporność. I dała mi szczepionkę, którą mam przyjmować przez trzy miesiące.
I tak, przez te trzy miesiące mogę zapomnieć o dziecku.
Przetrawiałam to dwa dni. Przebolałam.
Czekam już tyle miesięcy, poczekam i kolejne. Zastanawiam się tylko, ile to moje serducho jest w stanie znieść.

sobota, 18 czerwca 2011

Faza trzecia

Ostatnio moje życie składa się z trzech faz, pojawiających się cyklicznie co miesiąc.
Okołoowulacyjne wzloty.
Poowulacyjne dbanie o siebie (bo "a nuż się udało?!").
I menstruacyjne depresje.

Obecnie znajduję się w fazie trzeciej, która miała (po raz kolejny) już nie nastąpić.
I znowu zamiast pieluch - podpaski.
Ech, doloż moja, dolo!

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Antyzaproszenie

Kinko oraz jej Ciało 
mają zaszczyt zaprosić 

P.T. Menstruację

na kolejny cykl miesiączkowy, 
który odbędzie się za rok.
Pełni nadziei gospodarze.


PS W razie gdybyś nie zrozumiała - nie przyjeżdżaj wredna małpo!

sobota, 7 maja 2011

Wyplute płuca SPRZEDAM, czyli o poczynani(u)ach podczas infekcji

Permanentny stan przeziębienia. Kaloryfer na brzuchu  zawdzięczam genialnym ćwiczeniom kaszlowym, a uczucie sytości - flegmie.
Dieta-cud, moi mili. Chętnie oddam w dobre ręce, bo już się nią nacieszyłam przez te dwa miesiące.

Z planowaniem powoli zaczynam się żegnać. W tej chwili to raczej niezbyt dobry pomysł. Pozostaje mi zwrócić się do mojego najlepszego przyjaciela...
Kinga Postrach Wampirów.

źródło: Wikipedia

piątek, 29 kwietnia 2011

Tytułem wstępu...

Może potem.
Może kiedyś.
Może nigdy.

Czas wyjść z ukrycia. Przestać tylko podglądać.

DzieńDobry zatem. DobryWieczór oraz DobraNoc.