piątek, 18 listopada 2011

Pomieszanie z poplątaniem

Trzy miesiące kuracji dawno minęły. Pieniążki wydane na szczepionkę i inne wspomagacze oraz na wizyty u laryngologa mogłam spokojnie przeznaczyć na coś konkretniejszego i bardziej trwałego. Dlaczego?
Migdałki ponoć zalepione. A infekcje jak były, tak są. Właśnie jestem w trakcie kolejnej.
W międzyczasie znalazłam pracę, starania zatem znów zeszły na dalszy plan.

Niech mi więc ktoś wytłumaczy to opóźnienie? Czyżby natura sama zadziałała i postanowiła zrobić mi figla, żeby wszyscy dookoła mogli się ze mną droczyć: "A nie mówiłam? Nic na siłę!"

Jeśli tak jest, to droga Naturo, mogłaś utrzeć mi nosa trochę skuteczniej i zabrać te cholerne zarazki.