poniedziałek, 17 września 2012

Siedem dni

Tyle pozostało do wyznaczonej daty porodu. Zaczynam odczuwać lekkie podekscytowanie. Przez ponad tydzień prałam, suszyłam i prasowałam ubranka (na raty). Meble skręcone i ustawione, okna pomyte, firanki poprane (rękami męża, mój wkład, niewielki, ale był). Kocyk na wykończeniu. Od dwóch tygodni siedzę na walizkach u babci, mąż boi się mnie zostawiać samą w domu :)
Te ostatnie tygodnie płyną naprawdę szybko, nie wiem, gdzie podziała się połowa września.
Podczas wizyty (3.09) pani doktor oszacowała wagę Młodego na 3kg :) Jest zatem co dźwigać. Mały często rozpycha się kolankami i brzuch zmienia się wtedy w asymetryczną masę. Do bólu w podbrzuszu już się przyzwyczaiłam. Skurcze też nie są mi już straszne.
Nie mogę się już doczekać porodu, to bardzo dziwne uczucie, bo spodziewam się go w każdej chwili :)
Piszę chaotycznie, bo jestem bardzo zmęczona,  kiepsko u mnie ostatnio ze snem.

Bilans wagowy: +10kg wow!

6 komentarzy:

  1. No to już lada moment ;) ale ten czas zleciał, co? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kinko, no ale ten czas leci:) trzymam kciuki i pisz w razie wu!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh pamiętam to końcowe odliczanie. A najgorzej było jak minął termin, a tu nic...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdroszczę tych kilogramów!:) Trzymam kciuki, żebyś się rozpakowała do terminu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie też było +10kg przez ciążę :)
    I trzymam kciuki za Was i za szczęśliwe rozwiązanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Maluszek już pewnie na świecie :)

    OdpowiedzUsuń