środa, 22 lutego 2012

Czas

Nie wiem, jak to jest możliwe, że jest już końcówka lutego. Naprawdę jestem tym niezmiernie zdziwiona. I ani się człowiek spostrzegł, a tu już połowa 10. tygodnia. Szok!

W piątek byliśmy z mężem u pani doktor. Wizyta trwała naprawdę długo, bo pani doktor nie zgadzały się parametry dziecka z jej tabelkami. Ja nadal twierdzę, że trzeba jakieś dwa tygodnie odjąć, ale kłócić się nie będę. Badanie i rozmowa przeciągnęła się do 45 minut, czułam, że panie w poczekalni wyklęły mnie na wszelkie możliwe sposoby i wysłały do diabła, ale trudno. Ja też płacę za wizytę.
Najważniejsze, że mąż wreszcie zobaczył nasze Serduszko. Ja tym razem widziałam niewiele, ale nie zapomnę wyrazu twarzy męża :)
Z nowości - pojawił się ból w krzyżu (już słyszę głosy znajomych: "nie masz czegoś takiego jak krzyż!") oraz zaparcia; szefowa dowiedziała się o ciąży (nie ode mnie, ale to jeszcze do wyjaśnienia); znalazłam dobrą szkołę rodzenia w moim mieście (ale jeszcze nie orientowałam się cenowo).
Mdłości - nadal obecne, raz bardziej dokuczliwe, raz mniej. Pomaga sok z pomarańczy i mandarynki.
Mąż troskliwie opiekuje się brzuchem, zaczął nawet ostatnio z nim rozmawiać.

A ja z utęsknieniem wypatruję pierwszych znaków wiosny.

13 komentarzy:

  1. Zazdroszczę. Ja nie mam szans :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, my jak z mężem zawitaliśmy u pani doktor, to 1,5 h siedzieliśmy w gabinecie, bo pani doktor przez 40 minut próbowała złapać Maleństwo i pomierzyć, a było takie rozbrykane i ciągle uciekało bądź się wierciło. Także nie zapomnę widoku miny Męża, spoglądającego na naszą Kruszynkę. A co do zasuwającego czasu... o mamusiu kochana, mi stuknął dzisiaj 17 tydzień, a dopiero wypatrywałam 12, by zagrożenie choć troszkę minęło...
    Oby tak dalej! Zdrówka Wam życzę, rośnijcie!

    nie-pytaj-dlaczego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyśmy siedzieli w gabinecie tyle czasu, to (jestem pewna) panie z poczekalni rozpoczęłyby szturm na drzwi :)
      Dzięki!

      Usuń
  3. ciesze sie, ze u Was wszystko dobrze :) pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze ze u Ciebie wszystko pomyslnie sie rozwija. Nawet sie nie obejrzysz a bedziesz juz w 20 tygodniu. Ja ten okres bardzo burzliwei wspominam bo bardzo balam sie ze cos moze sie przydarzyc, ale maz tez pamietam przezywal kazde usg bardzo mocno:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje wizyty u gina tez trwały długo bo jak już zaczął nawijać to się przeciągało żarcik jeden, drugi, samolocik, żarcik, recepta, żarcik i potem wychodziłam z gabinetu szybciutko żeby mnie na korytarzu nie sklęli :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój Norbuś do 24 tygodnia zawsze był niby 2 tygodnie młodszy z pomiarów, później się wyrównało :-) Tak pierwsze usg dla faceta to wielkie przeżycie :-) Pamiętam jak mój mąż po raz pierwszy zobaczył na monitorze naszą córeczkę :-) to był 12sty tydzień :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zobacz, już kończy się luty - zaraz marzec :) Czyli wiosna!!! Ja też za nią tęsknię... Buziaki!
    I dbaj o siebie :-*

    OdpowiedzUsuń
  8. witam kolejną przyszłą mamusię :)
    czas szybko biegnie i zanim się nie obejrzysz to już poczujesz pierwsze ruchy maluszka :)

    i nie przejmuj się kobietami w poczekalni ty też płacisz za wizytę więc możesz siedzieć tam ile chcesz :) ja siedziałam raz godzinę to jedna kobieta po moim wyjściu się mnie zapytała czy nie mogłam siedzieć dłużej :P:P to ja jej odpowiedziałam że jak chce mogę się wrócić bo jeszcze mam mnóstwo pytań :) i zamilkła :)mój mąż zobaczył naszą niunię dopiero w 12 tygodniu nigdy nie zapomnę jego miny :)
    kochana ciesz się ciążą bo ona szybko mija :)
    dbaj o siebie i uważaj na was :)
    p-s jeśli mogę zalinkuję u siebie a by móc częściej bywać u ciebie :) i kibicować
    a ja zapraszam do mnie
    http://pamietnikzony.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojjj tak, widok maluszka na USG to nie tylko przeżycie dla mamusi, ale ogromne wzruszenie dla taty :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A byłam pewna, że Twoje ostatnie zdanie skończy się: "...wypratruję pierwszych oznak powiększającego się brzucha" Hehehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, fakt, tego też wypatruję, bo jak na razie z żadnej strony nie widać :(

      Usuń