czwartek, 12 kwietnia 2012

Ruchy

Poczułam je :) Po raz pierwszy dokładnie w Niedzielę Wielkanocną, ale nie byłam jeszcze do końca pewna, czy to na pewno to. Takie delikatne pukanie. Ponieważ nic więcej się nie wydarzyło (czyt. nie pobiegłam na porcelanę ani nie odeszły gazy :D) uznałam więc, że to nasze maleństwo daje o sobie znać i robi nam taki piękny świąteczny prezent :)
W Lany Poniedziałek mieliśmy małą domową uroczystość - chrzciny siostrzeńca. Po powrocie do domu już wiedziałam - dziecko wywija koziołki i tańczy rock'n'roll :) Całkiem logicznie te hulanki rozpoczął, wszak przez 40 dni obowiązywał go Wielki Post, a przecież "wtedy się nie tańczy"! Mądre i grzeczne dziecko nam rośnie.
We wtorek wróciłam do pracy i tego dnia czułam ruchy już kilka razy, nadal delikatne pukanie, gdzieś pod pępkiem, czasem bardziej z prawej, czasem z lewej strony. Najczęściej po dłuższym marszu podczas odpoczynku. Za każdym razem gładzę się po brzuchu i mówię: "mama chwilkę odsapnie, bo się zmęczyła".

Pięknie jest być mamą.

Nadal jestem chora, nawet nie chce mi się o tym pisać, bo szczęście mnie ciągle zalewa :)

7 komentarzy:

  1. cudowne uczucie!Gratuluję mamusiu:):)i zdrówka życzę

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Te pierwsze ruchy strasznie rozczulają... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Te ruchy sa wspaniale;) w sumie wynagradzaja wszelkie inne dolegliwosci i wszelkie bóle. U mnie dzidzius wlasnie breakdanca tanczy :) buziaki!!

    OdpowiedzUsuń
  4. To musi być cudowne doświadczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ciesze sie, ze u ciebie wszystko ok:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje :D pierwsze ruchy maleństwa to jedne z tych wspomnień, które na pewno zapamiętuje się do końca życia :)

    OdpowiedzUsuń